niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 3 - "Co Wy tu, do... piłki w bramce, robicie?"

Na kolację zeszli już w trójkę. Bramkarzowi udało się dolecieć do Londynu i pojawić w hotelu, zanim duet trenerski zdążył się zorientować, że go nie ma. Młodzi mężczyźni, nie wiedząc, co zrobić z Gabrysią zostawili ją śpiącą w pokoju i postanowili przemycić dla niej troszkę kolacji. Może i gulasz nie jest dobrym jedzeniem dla tak małego dziecka, ale co mieli zrobić. Zaplanowali zrobić zakupy rano i z tego jakoś żywić małą.

- Chłopaki, mam dla Was plan na jutro. – zaczął Staffan Olson, jeden z trenerów. – Rano o 8 śniadanko. O 9 widzimy się na treningu w siłowni. 13 – obiad. Od 15.00 do 18.00 trening i o 19.30 – kolacja. Wszystko jasne?
- Tak jest. – rozległo się chóralne potwierdzenie, Sjöstrand ukrył twarz w dłoniach, a jego towarzysze niedoli (czyt. dziecka) westchnęli.
- Co my teraz zrobimy? – zapytał du Rietz, przelewając swój część swojego gulaszu do plastikowego woreczka.
- Musimy znaleźć opiekę dla Gabi. – powiedział Ekberg. – Tylko gdzie…
- Recepcja. – odezwał się w końcu bramkarz.
- CO?!
- Może któraś z tych ładnych panienek w recepcji nie będzie miała co robić jutro i się nią zaopiekuje?
- Spróbujmy. Ale najpierw nakarmimy Gabi.
Ekberg został wysłany do karmienia małej Gabrysi, a Sjöstrand i Ekdahl du Rietz wybrali do recepcji.
Siedziała tam młoda, śliczna brunetka. Wydawała się być od obu piłkarzy starsza, ale to dobrze. Było większe prawdopodobieństwo, że umie się zajmować dziećmi.
- Witamy Panią – Kim posłał kobiecie jeden ze swoich zalotnych uśmiechów. Zaczerwieniła się. – Szanowna Pani, jest taka sprawa… Popilnowałaby nam Pani dziecka?
Kobieta po usłyszeniu pytania, zaśmiała się.
- To Panowie macie dziecko?
Szwedzki bramkarz zgromił kolegę wzrokiem.
- To jest moja córcia. – powiedział blondyn – Bardzo Panią proszę. To jest naprawdę WAŻNE. Obiecuję, że zapłacimy Pani za wszystko.
- Skoro tak Panowie mówicie…
- To niech się Pani zjawi jutro od 9 do 12 i od 15 do 18. Dziękujemy! – du Rietz pociągnął kolegę za rękaw i chwilę później byli już w windzie.
- Popilnowałaby Pani naszego dziecka? – przedrzeźniał bruneta bramkarz – Czy Ty czasem, Kimmi, myślisz w ogóle?
- No sorry. Chciałem dobrze.
- Ty zawsze chcesz dobrze. A potem wychodzi jak zwykle.
- Ranisz moje uczucia, Hubbe. – powiedział du Rietz głosem męczennika. – Ja tak się dla Ciebie poświęcam, a Ty tego nie doceniasz.
- Zamknij się w końcu, bo ktoś się domyśli, że coś jest nie tak. – zaśmiał się Sjöstrand i wszedł do pokoju.
A tam, mała Gabrysia i Ekberg. Oboje w gulaszu.
- Co Wy tu, do … piłki w bramce, robicie?
- Przechowywanie gulaszu w plastikowym woreczku nie jest najlepszym rozwiązaniem.
- Du Rietz, jak ja Ci zaraz przy…
- Piejdole? – przerwała ojcu mała.
Twarz Sjöstranda zaczęła zmieniać kolory. Najpierw był czerwony, potem biały, a na koniec znów czerwony.
- Który ją tego nauczył? – zapytał, najspokojniej jak potrafił, bramkarz.
- Ale Johan, spokojnie. Przecież… – Kim próbował uspokoić przyjaciela, lecz niewiele to dało, bo za chwile został przez niego wywleczony na korytarz. – Nie chciałem, NOOO!! Samo mi się wymsknęło! Hubbe, no, nie bądź zły. Proszę…
- Du Rietz, zabiję Cię kiedyś.
- Też jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- Dlatego jeszcze żyjesz. – powiedział blondyn i wszedł z powrotem do swojego pokoju.
--------------------------------------
Jeżeli czytasz, zostaw jakiś komentarz. Dobrze jest wiedzieć, że ktoś to czyta.

W zakładce "Spis treści" możecie zobaczyć tytuły rozdziałów, które pojawią się w najbliższym czasie. Do zobaczenia za tydzień!

4 komentarze:

  1. Świetne! Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj... <3 How sweet *.*
    Ale mają ambitny plan dnia... :P Uwaga bo się jeszcze pogubią w tym wszystkim :P :)
    Jeśli du Rietz żyje, to znaczy że nie jest źle :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowy rozdział na: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. najlepsze powiedzenie Johna-->'Du Rietz, zabiję Cię kiedyś'
    ~Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń