niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 4 - "Skup się na treningu!"

Słonko już od paru godzin było na niebie, gdy bramkarz szwedzkiej reprezentacji został obudzony ze swojego, jakże pięknego snu. I nie był to budzik, jak mu się wcześniej wydawało. Kiedy otworzył oczy, zobaczył, jak jego własna córeczka siedzi okrakiem na jego klacie i szarpie za podkoszulek.
 
- Tata! Tata, wstawaj!
- Co się stało, kochanie? – zapytał zaspanym głosem, usiłując przypomnieć sobie, jakim cudem ona jest pod jego opieką.
- Jeść!
- Przecież wieczorem jadłaś…
- Wujek Niclas pół wylał.
- No tak… Zejdź ze mnie, wymyślimy coś.
Sjöstrand poszedł do łazienki, a w tym czasie Ekdahl du Rietz przeżywał gwałtowną pobudkę, zorganizowaną przez Gabriellę. Nie wiedząc, co zrobić z dzieckiem rozgrywający dał małej pół szklanki Coca Coli, aby zamknęła „dziób”. I dało to efekt. Ale tylko chwilowo, bo gdy jego kolega wyszedł z łazienki i zobaczył swoje dziecko pojone Colą był bardzo niezadowolony.

- Kimmi… Czy wczorajsza rozmowa nic nie dała? Mam Ci to dobitniej wytłumaczyć? – zapytał piłkarz, załamując ręce nad nieszczęsnym Du Rietzem, którego miał ochotę zabić.
-  Ale, Johanie ukochany, przecież wiesz, że ja źle nie chcę. Dlatego oferuję się, że pójdę na zakupy i kupię coś dla jedzenia dla naszej milusińskiej.
- Dobra, ale pod warunkiem, że Ekberg z Tobą pójdzie. Muszę mieć pewność, że kupicie coś zjadliwego dla dzieci.
- A dla dużych dzieci też może coś być? – spytał szatyn, patrząc porozumiewawczo na Niclasa, który właśnie wszedł do ich pokoju.
- Ale Gabi…
- Gabi pójdzie spać u wuja Ekberga, a tatuś i wujkowie posiedzą tutaj i będą spożywać napoje dla dużych chłopców. – powiedział Nick i wyciągnął za ramię Ekdahla Du Rietz’a. Jeżeli chcieli zdążyć na śniadanie, to był ostatni dzwonek, aby wyjść.
Chwilę przed powrotem chłopaków, do pokoju przyszła, umówiona dzień wcześniej, recepcjonistka. Miała zająć się małą w czasie, gdy piłkarze ręczni będą trenować. W końcu, już następnego dnia czekał ich pierwszy mecz. Jednak przeciwnikiem naszej drużyny była Tunezja, więc Szwedzi, jak to oni, nie bardzo bali się tego spotkania.
- … i niech Pani nie daje jej Coca Coli, proszę. – kończył mężczyzna, gdy jego kumple wrócili ze sklepu.
- Niech się Pan nie martwi. – kobieta uśmiechnęła się dobrotliwie. – Moja córeczka jest w podobnym wieku co pańska, więc myślę, że wszystko powinno być w porządku.
- Dziękuję bardzo.  Gdyby nie Pani to…
- No, niech Pan już idzie, bo koledzy się niecierpliwią. – kobieta wyrzuciła bramkarza za drzwi, a sama poszła zaprzyjaźniać się z nową podopieczną.

******** Neapol ********
- … i wtedy trzasnęłam drzwiami, szybko spakowałam się, po czym wyszłam i oddałam mu klucze do mieszkania oraz pierścionek zaręczynowy. Oświadczył mi się dokładnie trzy tygodnie wcześniej, gdy obchodziliśmy naszą piątą rocznicę. – ruda opowiadała przyjaciółce wydarzenia sprzed paru dni, gdy jeszcze była w Barcelonie. – On tu był… Jeszcze tego samego dnia… Zamiast usiłować się jakoś wytłumaczyć, wprost przyznał się do zdrady, rozumiesz to?

******** Londyn ********
Nie mógł się skupić na treningu. Cały czas myślał o córeczce, którą zostawił w hotelowym pokoju z praktycznie obcą osobą. Męczyły go myśli, że nie sprawdza się w roli ojca. Przecież powinien być z dzieckiem, powinien się nią opiekować, a nie targać ją do Londynu i dodatkowo zostawiać ją samą.
- Sjöstrand! Co się dzieje?! Skup się na treningu! – Staffan Olson krzyczał na podopiecznego, który wyraźnie zawalał.
- Tak jest, trenerze! – odpowiedział, obserwując Kima Anderssona, próbującego trafić w bramkę. Obronił.
- Od razu lepiej, Johan! Du Rietz, czy Tobie się nudzi?
Trener, blondyn, a także cała drużyna popatrzyli na młodego zawodnika, który na boisku… Tańczył? Wykonywał taneczne kroki, obejmując wyimaginowaną partnerkę i pilnował, aby jego ręce ani przez chwilę nie zjechały niżej niż 3 centymetry w dół.
- Ja, trenerze, ćwiczę. – śmiertelnie poważny Kim porwał w ramiona Niklasa Ekberga i tańczył z nim romantycznego walca wiedeńskiego.
- Ale Ty jesteś, kurde, piłkarzem ręcznym! A nie tancerzem!
- Trenerze, a może nasz Kimmi się zakochał? – zasugerował pierwszy bramkarz reprezentacji Szwecji Mattias Andersson.
Du Rietz zaczerwienił się, co spotkało się z wybuchem śmiechu kolegów z drużyny. Nie mógł wprost powiedzieć, że się zakochał, ale ta dziewczyna, która miała opiekować się dzieckiem Johana była całkiem zgrabna i całkiem ładna i całkiem miła i… W każdym razie cieszył się, że to właśnie ona opiekuje się Gabrysią. W końcu, on miał już te dwadzieścia trzy wiosny na koncie, a jako światowej sławy piłkarz ręczny chciał znaleźć kogoś, kto zaakceptuje jego, jego styl życia i będzie kochać jego – a nie pieniądze leżące na koncie w banku. Z drugiej strony, wiedział jak zawrócić dziewczynie w głowie. Wystarczyło parę uśmieszków i taka delikwentka już nie mogła o nim zapomnieć. Dlaczego więc akurat TĄ kobietę chciał poderwać nie na chwilkę, a na stałe?
------------------------------------
Zachęcam do komentowania! Jest możliwość zrobienia tego anonimowo! :)
Już prawie, powolutku, zaczynamy dochodzić do połowy :)
Przypominam i informuję, że od początku kwietnia wracam TUTAJ!
Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia :*

2 komentarze:

  1. Biedny Du Rietz... Zakochał się a ci się jeszcze z niego śmieją... :c
    A co, piłkarz ręczny nie może być jednocześnie tanczerzem? ;) Tańczyć każdy może, nawet taki Kimmi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Martwi mnie jedynie fakt, czy Gabrielka to prawdziwa córka Sjöstrand'a. ~Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń