Słonko już od paru godzin
było na niebie, gdy bramkarz szwedzkiej reprezentacji został obudzony ze
swojego, jakże pięknego snu. I nie był to budzik, jak mu się wcześniej
wydawało. Kiedy otworzył oczy, zobaczył, jak jego własna córeczka siedzi
okrakiem na jego klacie i szarpie za podkoszulek.
- Tata! Tata, wstawaj!
- Co się stało, kochanie? –
zapytał zaspanym głosem, usiłując przypomnieć sobie, jakim cudem ona jest pod
jego opieką.
- Jeść!
- Przecież wieczorem
jadłaś…
- Wujek Niclas pół wylał.
- No tak… Zejdź ze mnie,
wymyślimy coś.
Sjöstrand poszedł do
łazienki, a w tym czasie Ekdahl du Rietz przeżywał gwałtowną pobudkę, zorganizowaną
przez Gabriellę. Nie wiedząc, co zrobić z dzieckiem rozgrywający dał małej pół
szklanki Coca Coli, aby zamknęła „dziób”. I dało to efekt. Ale tylko chwilowo,
bo gdy jego kolega wyszedł z łazienki i zobaczył swoje dziecko pojone Colą
był bardzo niezadowolony.
- Kimmi… Czy wczorajsza rozmowa nic nie dała? Mam Ci to dobitniej wytłumaczyć? – zapytał piłkarz, załamując ręce nad nieszczęsnym Du Rietzem, którego miał ochotę zabić.
- Ale, Johanie ukochany, przecież wiesz, że ja
źle nie chcę. Dlatego oferuję się, że pójdę na zakupy i kupię coś dla jedzenia
dla naszej milusińskiej.
- Dobra, ale pod warunkiem,
że Ekberg z Tobą pójdzie. Muszę mieć pewność, że kupicie coś zjadliwego dla
dzieci.
- A dla dużych dzieci też
może coś być? – spytał szatyn, patrząc porozumiewawczo na Niclasa, który
właśnie wszedł do ich pokoju.
- Ale Gabi…
- Gabi pójdzie spać u wuja
Ekberga, a tatuś i wujkowie posiedzą tutaj i będą spożywać napoje dla dużych
chłopców. – powiedział Nick i wyciągnął za ramię Ekdahla Du Rietz’a. Jeżeli
chcieli zdążyć na śniadanie, to był ostatni dzwonek, aby wyjść.
Chwilę przed powrotem
chłopaków, do pokoju przyszła, umówiona dzień wcześniej, recepcjonistka. Miała
zająć się małą w czasie, gdy piłkarze ręczni będą trenować. W końcu, już
następnego dnia czekał ich pierwszy mecz. Jednak przeciwnikiem naszej drużyny
była Tunezja, więc Szwedzi, jak to oni, nie bardzo bali się tego spotkania.
- … i niech Pani nie daje
jej Coca Coli, proszę. – kończył mężczyzna, gdy jego kumple wrócili ze sklepu.
- Niech się Pan nie martwi.
– kobieta uśmiechnęła się dobrotliwie. – Moja córeczka jest w podobnym wieku co
pańska, więc myślę, że wszystko powinno być w porządku.
- Dziękuję bardzo. Gdyby nie Pani to…
- No, niech Pan już idzie,
bo koledzy się niecierpliwią. – kobieta wyrzuciła bramkarza za drzwi, a sama poszła
zaprzyjaźniać się z nową podopieczną.
******** Neapol ********
- … i wtedy trzasnęłam
drzwiami, szybko spakowałam się, po czym wyszłam i oddałam mu klucze do
mieszkania oraz pierścionek zaręczynowy. Oświadczył mi się dokładnie trzy
tygodnie wcześniej, gdy obchodziliśmy naszą piątą rocznicę. – ruda opowiadała
przyjaciółce wydarzenia sprzed paru dni, gdy jeszcze była w Barcelonie. – On tu
był… Jeszcze tego samego dnia… Zamiast usiłować się jakoś wytłumaczyć, wprost
przyznał się do zdrady, rozumiesz to?
******** Londyn ********
Nie mógł się skupić na
treningu. Cały czas myślał o córeczce, którą zostawił w hotelowym pokoju
z praktycznie obcą osobą. Męczyły go myśli, że nie sprawdza się w roli
ojca. Przecież powinien być z dzieckiem, powinien się nią opiekować, a nie
targać ją do Londynu i dodatkowo zostawiać ją samą.
- Sjöstrand! Co się
dzieje?! Skup się na treningu! – Staffan Olson krzyczał na podopiecznego, który
wyraźnie zawalał.
- Tak jest, trenerze! –
odpowiedział, obserwując Kima Anderssona, próbującego trafić w bramkę. Obronił.
- Od razu lepiej, Johan! Du
Rietz, czy Tobie się nudzi?
Trener, blondyn, a także
cała drużyna popatrzyli na młodego zawodnika, który na boisku… Tańczył?
Wykonywał taneczne kroki, obejmując wyimaginowaną partnerkę i pilnował, aby
jego ręce ani przez chwilę nie zjechały niżej niż 3 centymetry w dół.
- Ja, trenerze, ćwiczę. –
śmiertelnie poważny Kim porwał w ramiona Niklasa Ekberga i tańczył z nim
romantycznego walca wiedeńskiego.
- Ale Ty jesteś, kurde,
piłkarzem ręcznym! A nie tancerzem!
- Trenerze, a może nasz
Kimmi się zakochał? – zasugerował pierwszy bramkarz reprezentacji Szwecji
Mattias Andersson.
Du Rietz zaczerwienił się, co
spotkało się z wybuchem śmiechu kolegów z drużyny. Nie mógł wprost powiedzieć,
że się zakochał, ale ta dziewczyna, która miała opiekować się dzieckiem Johana
była całkiem zgrabna i całkiem ładna i całkiem miła i… W każdym razie cieszył
się, że to właśnie ona opiekuje się Gabrysią. W końcu, on miał już te
dwadzieścia trzy wiosny na koncie, a jako światowej sławy piłkarz ręczny chciał
znaleźć kogoś, kto zaakceptuje jego, jego styl życia i będzie kochać jego –
a nie pieniądze leżące na koncie w banku. Z drugiej strony, wiedział jak
zawrócić dziewczynie w głowie. Wystarczyło parę uśmieszków i taka
delikwentka już nie mogła o nim zapomnieć. Dlaczego więc akurat TĄ kobietę
chciał poderwać nie na chwilkę, a na stałe?
------------------------------------
Zachęcam do komentowania! Jest możliwość zrobienia tego anonimowo! :)
Zachęcam do komentowania! Jest możliwość zrobienia tego anonimowo! :)
Biedny Du Rietz... Zakochał się a ci się jeszcze z niego śmieją... :c
OdpowiedzUsuńA co, piłkarz ręczny nie może być jednocześnie tanczerzem? ;) Tańczyć każdy może, nawet taki Kimmi :)
Martwi mnie jedynie fakt, czy Gabrielka to prawdziwa córka Sjöstrand'a. ~Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń