niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 5 - "Nie była to jednak zazdrość destrukcyjna."

- Hubbe, może ja pierwszy pójdę do pokoju i sprawdzę, jak ta laska zajmuję się Twoją córką? – zaofiarował się Kim, pilnując, aby przyjaciel nie domyślił się jego prawdziwych intencji.

- To niegłupi pomysł, Hubbe. – poparł kolegę Ekberg. – Chyba chcesz wiedzieć pod czyją opieką zostawiłeś dziecko?
- Skoro tak twierdzicie, to w porządku. – uśmiechnął się bramkarz i poklepał przyjaciela po ramieniu. – Tylko jak chcesz tą lalunię przelecieć, to, z łaski swojej, nie na oczach mojej Gabrysi, OK?
Du Rietz popatrzył zszokowany na przyjaciela i ruszył w stronę ich wspólnego, tymczasowego miejsca zamieszkania. Ekberg też był zdziwiony. Przecież Kim mówił rano, że nie powie nic Sjöstrandowi, bo ta dziewczyna opiekuje się jego córką. Więc skąd blondyn mógł wiedzieć o zauroczeniu rozgrywającego? Inna sprawa, że już tyle lat są przyjaciółmi. Może po prostu Johan umie rozpoznać „nastroje” kumpla?
Nie mając pomysłu, co ze sobą zrobić, piłkarze wybrali się do hotelowego baru na szklaneczkę soku jabłkowego. Przecież trzeba uzupełnić płyny. Co z tego, że niedługo kolacja? Korzystając z tego, że są sami, skrzydłowy postanowił wyciągnąć od kumpla historię o zdradzie Sandry. Przecież to była taka dobra, kochana dziewczyna. A Johan – jednym z najwierniejszych facetów, jakich Niclas Ekberg miał przyjemność w życiu poznać. Więc jakim cudem ON – wierny facet, mógł zdradzić tak fajną dziewczynę jak Sandra?
I dowiedział się. To nie była przyjemna historia do opowiedzenia, zwłaszcza, że bramkarz niewiele pamiętał z tamtych wydarzeń. Ale wtedy nie potrafił wyznać Sandrze prawdy. Nie chciał jej ranić, a dodatkowo wstydził się tego, co zrobił. Mimo, że nie był do końca świadomy tego, co robi. Matkę Gabrysi – Marthę, znał tylko z opowieści panny Luigi. Wiedział o ich przyjaźni, jednak nie wiedział, że powodem zerwania wieloletniej znajomości, był jego kolega z drużyny.

********
- Wiesz…  - rozgrywający nieśmiało chwycił dziewczynę za rękę. – Podobasz mi się. Pójdziesz jutro ze mną na kolację?
- Nie wiem, czy mogę. Są pewne za…
Rozmowę przerwał młodym Sjöstrand, który wszedł do pokoju, aby przygotować się do kolacji. Gabrysia natychmiast przytuliła się do ojca, a Anette (bo tak przedstawiła się brunetowi) szepnęła tylko „Do jutra.” i już jej nie było.
- Powinienem Cię, kochany, zjechać za tak nagłe wtargnięcie do mojego pokoju…
- Naszego pokoju. – przerwał mu bramkarz.
- Naszego pokoju, ale dzięki temu, że przyszedłeś, Anette się zgodziła.
- Zgodziła? – blondyn udawał, że nie wie o co chodzi. Ostatecznie, przecież du Rietz mu się do niczego jeszcze nie przyznał.
- Kur…czaczek, nie powiedziałem Ci? To Ci powiem wieczorem. Dzisiaj nie pijemy, bo jutro mecz, także będziemy mieli czas na poważną, męską rozmowę.
Wieczór minął im na wyjściu na zakupy, zostawieniu Niclasa z małą i pogawędce w hotelowym hallu. Du Rietz wyrzucił, co mu na serduchu leżało. Sjöstrand wyrzucił, co z kolei leżało jemu na sercu. Po odrobinę emocjonalnej wymianie zdań, przyjaciele wrócili do swojego pokoju, gdzie Gabriella wykorzystywała swojego wujka do granic możliwości. A on – prawie dwumetrowy, dobrze zbudowany facet – nie umiał jej odmówić.
A trzeba było przyznać, że była śliczna. Malutka dziewczyneczka, delikatne rysy twarzy, przepiękny uśmiech i wprost hipnotyzujący wzrok. „Ta mała kobietka będzie kiedyś łamać męskie serca” pomyślał bramkarz i oparty o ścianę, z uśmiechem wpatrywał się w córeczkę. A jeszcze dwa dni temu był gotów oddać ją do adopcji. Bał się, że przeszkodzi mu w robieniu kariery. Że przez nią nie uda mu się odzyskać Sandry. W tym momencie to się nie liczyło. Pokochał dziewczynkę całym sercem. Z jednej strony bardzo chciał zrobić badania genetyczne, żeby przekonać się, czy mała jest na pewno jego. Z drugiej, gdyby się okazało, że on nie jest jej ojcem, to chyba serce by mu pękło.
Rozgrywający obserwował swojego przyjaciela. Gabrysia wywróciła także jego życie. Musiał pomóc kumplowi w opiece nad dzieckiem, tak samo jak Ekberg. Nie potrafił robić tego umiejętnie, ale się starał. Wiedział, że dla blondyna było szokiem „otrzymanie” dziecka. Nawet bez pewności, że jest ono jego. No, ale Sjöstrand zawsze był honorowym facetem. Robił to, co „powinien”, ale jednocześnie miał własne życie. Nie było tak, że szala była przechylona na jedną stronę: albo powinność, albo wolność. Mężczyzna zawsze umiał to odpowiednio wypośrodkować. I zdawał się być zadowolonym z dotychczasowego życia. Tego mu du Rietz zawsze zazdrościł. Nie była to jednak zazdrość destrukcyjna. Ta zazdrość była motywująca dla młodszego kolegi. Zawsze próbował dorównać przyjacielowi. Jeśli nie potrafił – wiedział, że ma w nim osobę, do której może zwrócić się o pomoc. I choćby Johan czasem mu dociął lub śmiał się z tego, co młody ma do powiedzenia, to szatyn wiedział, że starszy kolega na pewno pomoże mu na tyle, na ile będzie mógł.
Natomiast myśli Ekberga krążyły tylko wokół tego, żeby chwilę odpocząć, bo córeczka kolegi powoli go wykańczała. A Gabrysi sprawiało to nie lada przyjemność. Co prawda, ona nie chciała go wykończyć. Po prostu chciała się pobawić. A że szwedzki skrzydłowy szybko się męczył, to przecież nie była jej wina, prawda?
- Gabrysiu, pójdziemy już spać, dobrze? Nie będziesz dzisiaj męczyć wujka Niclasa. On też musi odpocząć. – powiedział blondyn i zabrał córkę do łazienki, aby wzięła kąpiel.
--------------------------------
Du Rietz podrywa, Niclas zajmuje się dziećmi,
a Sjostrand udaje, że wszystko jest w porządku.
Tak, zbliżamy się do połowy.
Z początkiem kwietnia wracam TU!
A potem, gdy zakończę to opowiadanie i tamto,
wrócę tu z powrotem i poznacie historię dorosłej Gabrysi,
jej ojca (starszego o 15 lat) i jego przyjaciół.
Mam nadzieję, że wydarzenia, które zaprezentuję będą dla Was lekkim zaskoczeniem,
ale nie stracicie dobrej opinii o naszych mężczyznach :)
Pozdrawiam :*

3 komentarze:

  1. Zapraszam na 3 rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Ekberg... Niby silny, wytrwały na boisku facet a z dziewczynką sobie poradzić nie umie :)
    Sjostrand i Du Rietz też są kochani... Ach, ta męska przyjaźń :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje że nie będzie aż tak żle. ~Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń