- To niegłupi pomysł,
Hubbe. – poparł kolegę Ekberg. – Chyba chcesz wiedzieć pod czyją opieką
zostawiłeś dziecko?
- Skoro tak twierdzicie, to
w porządku. – uśmiechnął się bramkarz i poklepał przyjaciela po ramieniu. –
Tylko jak chcesz tą lalunię przelecieć, to, z łaski swojej, nie na oczach mojej
Gabrysi, OK?
Du Rietz popatrzył
zszokowany na przyjaciela i ruszył w stronę ich wspólnego, tymczasowego miejsca
zamieszkania. Ekberg też był zdziwiony. Przecież Kim mówił rano, że nie powie
nic Sjöstrandowi, bo ta dziewczyna opiekuje się jego córką. Więc skąd blondyn
mógł wiedzieć o zauroczeniu rozgrywającego? Inna sprawa, że już tyle lat są
przyjaciółmi. Może po prostu Johan umie rozpoznać „nastroje” kumpla?
Nie mając pomysłu, co ze
sobą zrobić, piłkarze wybrali się do hotelowego baru na szklaneczkę soku
jabłkowego. Przecież trzeba uzupełnić płyny. Co z tego, że niedługo kolacja?
Korzystając z tego, że są sami, skrzydłowy postanowił wyciągnąć od kumpla
historię o zdradzie Sandry. Przecież to była taka dobra, kochana dziewczyna. A
Johan – jednym z najwierniejszych facetów, jakich Niclas Ekberg miał
przyjemność w życiu poznać. Więc jakim cudem ON – wierny facet, mógł zdradzić tak
fajną dziewczynę jak Sandra?
I dowiedział się. To nie
była przyjemna historia do opowiedzenia, zwłaszcza, że bramkarz niewiele
pamiętał z tamtych wydarzeń. Ale wtedy nie potrafił wyznać Sandrze prawdy. Nie
chciał jej ranić, a dodatkowo wstydził się tego, co zrobił. Mimo, że nie
był do końca świadomy tego, co robi. Matkę Gabrysi – Marthę, znał tylko z
opowieści panny Luigi. Wiedział o ich przyjaźni, jednak nie wiedział, że
powodem zerwania wieloletniej znajomości, był jego kolega z drużyny.
********
- Wiesz… - rozgrywający nieśmiało chwycił dziewczynę
za rękę. – Podobasz mi się. Pójdziesz jutro ze mną na kolację?
- Nie wiem, czy mogę. Są
pewne za…
Rozmowę przerwał młodym
Sjöstrand, który wszedł do pokoju, aby przygotować się do kolacji. Gabrysia
natychmiast przytuliła się do ojca, a Anette (bo tak przedstawiła się
brunetowi) szepnęła tylko „Do jutra.” i już jej nie było.
- Powinienem Cię, kochany,
zjechać za tak nagłe wtargnięcie do mojego pokoju…
- Naszego pokoju. –
przerwał mu bramkarz.
- Naszego pokoju, ale
dzięki temu, że przyszedłeś, Anette się zgodziła.
- Zgodziła? – blondyn
udawał, że nie wie o co chodzi. Ostatecznie, przecież du Rietz mu się do
niczego jeszcze nie przyznał.
- Kur…czaczek, nie
powiedziałem Ci? To Ci powiem wieczorem. Dzisiaj nie pijemy, bo jutro mecz,
także będziemy mieli czas na poważną, męską rozmowę.
Wieczór minął im na wyjściu
na zakupy, zostawieniu Niclasa z małą i pogawędce w hotelowym hallu. Du Rietz
wyrzucił, co mu na serduchu leżało. Sjöstrand wyrzucił, co z kolei leżało jemu na
sercu. Po odrobinę emocjonalnej wymianie zdań, przyjaciele wrócili do
swojego pokoju, gdzie Gabriella wykorzystywała swojego wujka do granic
możliwości. A on – prawie dwumetrowy, dobrze zbudowany facet – nie umiał jej
odmówić.
A trzeba było przyznać, że
była śliczna. Malutka dziewczyneczka, delikatne rysy twarzy, przepiękny uśmiech
i wprost hipnotyzujący wzrok. „Ta mała kobietka będzie kiedyś łamać męskie
serca” pomyślał bramkarz i oparty o ścianę, z uśmiechem wpatrywał się w
córeczkę. A jeszcze dwa dni temu był gotów oddać ją do adopcji. Bał się, że
przeszkodzi mu w robieniu kariery. Że przez nią nie uda mu się odzyskać Sandry.
W tym momencie to się nie liczyło. Pokochał dziewczynkę całym sercem. Z jednej
strony bardzo chciał zrobić badania genetyczne, żeby przekonać się, czy mała
jest na pewno jego. Z drugiej, gdyby się okazało, że on nie jest jej
ojcem, to chyba serce by mu pękło.
Rozgrywający obserwował
swojego przyjaciela. Gabrysia wywróciła także jego życie. Musiał pomóc kumplowi
w opiece nad dzieckiem, tak samo jak Ekberg. Nie potrafił robić tego
umiejętnie, ale się starał. Wiedział, że dla blondyna było szokiem „otrzymanie”
dziecka. Nawet bez pewności, że jest ono jego. No, ale Sjöstrand zawsze był
honorowym facetem. Robił to, co „powinien”, ale jednocześnie miał własne życie.
Nie było tak, że szala była przechylona na jedną stronę: albo powinność, albo
wolność. Mężczyzna zawsze umiał to odpowiednio wypośrodkować. I zdawał się być
zadowolonym z dotychczasowego życia. Tego mu du Rietz zawsze zazdrościł. Nie
była to jednak zazdrość destrukcyjna. Ta zazdrość była motywująca dla młodszego
kolegi. Zawsze próbował dorównać przyjacielowi. Jeśli nie potrafił – wiedział,
że ma w nim osobę, do której może zwrócić się o pomoc. I choćby Johan
czasem mu dociął lub śmiał się z tego, co młody ma do powiedzenia, to szatyn
wiedział, że starszy kolega na pewno pomoże mu na tyle, na ile będzie mógł.
Natomiast myśli Ekberga
krążyły tylko wokół tego, żeby chwilę odpocząć, bo córeczka kolegi powoli go
wykańczała. A Gabrysi sprawiało to nie lada przyjemność. Co prawda, ona nie
chciała go wykończyć. Po prostu chciała się pobawić. A że szwedzki skrzydłowy
szybko się męczył, to przecież nie była jej wina, prawda?
-
Gabrysiu, pójdziemy już spać, dobrze? Nie będziesz dzisiaj męczyć wujka
Niclasa. On też musi odpocząć. – powiedział blondyn i zabrał córkę do łazienki,
aby wzięła kąpiel.
--------------------------------Du Rietz podrywa, Niclas zajmuje się dziećmi,
a Sjostrand udaje, że wszystko jest w porządku.
Tak, zbliżamy się do połowy.
Z początkiem kwietnia wracam TU!
A potem, gdy zakończę to opowiadanie i tamto,
wrócę tu z powrotem i poznacie historię dorosłej Gabrysi,
jej ojca (starszego o 15 lat) i jego przyjaciół.
Mam nadzieję, że wydarzenia, które zaprezentuję będą dla Was lekkim zaskoczeniem,
ale nie stracicie dobrej opinii o naszych mężczyznach :)
Pozdrawiam :*
Zapraszam na 3 rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBiedny Ekberg... Niby silny, wytrwały na boisku facet a z dziewczynką sobie poradzić nie umie :)
OdpowiedzUsuńSjostrand i Du Rietz też są kochani... Ach, ta męska przyjaźń :D
Mam nadzieje że nie będzie aż tak żle. ~Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń